2014/05/29

Mamą być..

Minął dzień Mamy. No tak i dla mnie w tym roku wyjątkowy. Jak mi się ciepło na sercu zrobiło, gdy dotarło do mnie, że od teraz to również moje święto. a dokładnie w dzień mamy moja córeczka skończyła pięć okrągłych miesięcy! Pięć cudownych miesięcy za nami. To był najcudowniejszy prezent. I miliony uśmiechów, które mi tego dnia podarowała. A i bukiecik był! 
Bycie mamą to najpiękniejsza rola, jaką otrzymałam w swym życiu. Kocham być mamą. Tak ogromnie kocham być mamą! Od kiedy nią jestem, wszystko jest lepiej! Duma mnie rozpiera, że jestem mamą. Że mam córkę! Naprawdę! Są momenty, gdy to do mnie nadal nie dociera! MAM CÓRECZKĘ! Najpiękniejsze co mogło mnie spotkać. Wiecznie uśmiechniętą, wesolutką, malutką córeczkę. 
Zosiu! Jestem w Tobie zakochana po sam czubek uszu mych! 
Dziękuję Ci stokrotnie za każdy cudowny dzień z Tobą! Za każdy dzień, kiedy mogę być Twoją mamą! Mamusią :)



Marysia

2014/05/13

Jak to dobrze...

Jak to dobrze mieć dużą rodzinę! dużo osób do kochania, dużo osób do śmiania, do gadania, a i do pokłócenia czasami ;) ...


Cztery pokolenia,
same kobiety- my rządzimy w naszej rodzinie!



2014/05/12

Moje małe przyjemności..

Uwielbiam czytać, gotować i jeść. Cenię sobie wysoce kilka blogów kulinarnych, wśród nich jednym z ulubionych jest blog Strawberries from Poland. Kiedy zobaczyłam, że Ania Włodarczyk, autorka truskawek, napisała książkę, bardzo czekałam aż będzie ją można kupić. Już sama okładka książki zadziałała na moje wszelakie zmysły i podpowiedziała mi, że "Zapach truskawek" bardzo przypadnie mi do gustu! Nie myliłam się. Lektura była niezmiernie przyjemna i smakowita. 
"Zapach truskawek" to zbiór kilkudziesięciu opowieści, wspomnień, historii, a każda z nich z zwieńczona jest przepisem. Ania ma wyjątkową zdolność do pisania o jedzeniu i gotowaniu, które dzięki niej przeobraża się w czystą magię. Staje się istotnym rytuałem, ważną życiową czynnością. Smaki przywołują wspomnienia, pozwalają przenieść się w przeszłość. Ożywają wakacyjne chwile z okresu dzieciństwa, różne ważne momenty z naszego życia. Poszczególne dania kojarzą się z bliskimi osobami, stają się nośnikami pamięci, pozwalają zachować wspomnienia o kochanych bliskich. Każde warzywo i owoc nabierają tu nowego znaczenia, uczymy się zachwycać tym, co mamy na talerzu. Kuchnia Ani jest raczej tradycyjna, dosyć prosta- mnie to odpowiada, bo moim zdaniem właśnie w prostocie kryje się to, co najcenniejsze i najpiękniejsze. 
Poza pisaniem o jedzeniu, Ania pisze też o życiu, podoba mi się jej podejście do wielu spraw, umiejętność cieszenia się chwilą, delektowania się codziennością. Wszystko to wydaje się takie proste, a w sumie wcale takie łatwe nie jest. Umieć tak żyć. Trzeba się uczyć.
Dla tych, którzy potraktują truskawki, także jako książkę kulinarną, to też świetna pozycja, przepisy są zróżnicowane - znajdziemy tu i słodkości i dania i słone przekąski, a nawet przetwory. Książka jest podzielona na cztery części- odpowiadające czterem porom roku. Przepisy są dopasowane do danej pory roku. Jesienią mamy przetwory, zimą pierniki, wiosną jajeczne potrawy i smakowite mazurki, latem pozycje piknikowe. Ja, by nie zniszczyć książki przepisuje recepty do swojego zeszytu. Jeden przepis na ciasteczka czekoladowo- kawowe już wypróbowałam, gościom smakowały, a ja byłam zadowolona :) już nie jeden raz udało mi się spalić, zepsuć ciasteczka- to moja pięta achillesowa, ale te się udały!
Ach, jeszcze jedno, Ania jest miłośniczką starych książek kulinarnych, dzięki niej i ja się nimi zainteresowałam, a okazało się, że u moich rodziców jest całkiem sporo ważnych pozycji, o których pisze Ania.
Do "Zapachu truskawek" będę wracać, bo te krótkie powiastki, to smaczne kęski, na krótkie chwile odpoczynków. I dużo, dużo kulinarnych inspiracji.
A teraz marzy mi się duży, solidny stół, przy którym będę mogła wraz z kochanymi ludźmi delektować się różnymi serwowanymi przeze mnie posiłkami.


P.S. ZOSIEŃKA PRZEWRÓCIŁA SIĘ DZIŚ PO RAZ PIERWSZY Z BRZUSZKA NA PLECY! JESTEM TAKA DUMNA I SZCZĘŚLIWA! :)




2014/05/06

Wojaże majówkowe

Mamy za sobą pierwszą dłuższą podróż z Zosią. Wybraliśmy się do Babci Zosieńki. Pokonaliśmy z Maleńką 200 km. w jedną stronę, i tyleż samo w drugą. Miałam okazję karmić Małą w aucie, w parku, w muzeum- dało się. Uważam, że nakarmić można wszędzie, jeżeli umie się to zrobić dyskretnie. Przewijałam na fotelu samochodowym, na wersalce w pizzeri, na stacji benzynowej (bardzo fajny przewijak)- da się :) Sama podróż w pierwszą stronę była całkiem spokojna, z jedną przerwą na karmienie. Niestety, gdy wracaliśmy do domu, było bardzo ciężko. Mimo pełnego brzuszka, czystej pieluszki, przedwyjazdowej drzemki, Zosia przez połowę drogi bardzo płakała. zatrzymywaliśmy się na karmienie, przewijanie. Było ciężko, postoje nic nie dawały, płacz nie ustawał, serce nam pękało z bólu, a nerwy sięgały zenitu. Nie wiem, czemu Zosia tym razem była tak płaczliwa.. myślę, że to zmęczenie dawało się we znaki, a jakoś nie mogła sobie poradzić z uśnięciem, mimo naszych śpiewów i prób bujania fotelika. Troszkę mnie ten powrót zestresował i boję się kolejnych wypraw, jednak nie chcę z nich rezygnować..
Sam pobyt Zosia zniosła doskonale. Babcia ją dopieszczała i rozpieszczała, Zosia była wynoszona i wybawiona. Spało jej się w nowym miejscu doskonale, kąpiele odbywały się w miedniczce, lub z Tatą w wannie. Dzidzia wróciła chyba z większym podbródkiem i krąglejszymi policzkami, a to wszystko dlatego, że Mama jadła jak za dwóch, albo i za trzech.
Po drodze do Stalowej zwiedziliśmy Łańcut, wybraliśmy się też w trakcie naszej wycieczki do Sandomierza. Piękne miasteczko, do którego jeszcze nie raz będę wracała. Zahaczyliśmy też o Baranów Sandomierski. Zosia dzielnie zwiedzała z nami i była całkiem zadowolona. Nosiliśmy ją w chuście, którą Maleńka bardzo lubi. Jest przytulona, ma lepszy punkt widzenia. Łatwo w niej usypia, ale jak nie śpi też jest zadowolona i z uśmiechem na twarzy obserwuje świat. Zaliczyliśmy nawet muzeum, Zosieńka była właśnie wtedy w świetnym humorze- co widać na zdjęciach :)
Z dzieckiem można wszystko :) Może czasami jest ciężej, czasami jest więcej stresu, ale i o ile więcej radości! A nasza Polska taka piękna! Prawdą jest, że lubimy cudze chwalić,a swego nie znamy. Wyjazdy za granicę są świetne- mam nadzieję, że i te przed nami w trójkę, ale i w naszym kraju jest cała masa cudownych zakątków, a ja bardzo lubię je odkrywać!