2014/04/27

Cztery miesiące!

Zosia!
Jesteś z nami już cztery miesiące! Patrzę na Ciebie, codziennie z co raz większym zachwytem! Wzruszam się Twoją niewinnością, radością, słodkością, wdziękiem. Zastanawiam się, gdzie człowiek to wszystko gubi po drodze. Życzę sobie w myślach, by całe to piękno na zawsze w Tobie ocalało. I myślę, że ja chcę być teraz co raz lepszym człowiekiem. Chcę wiedzieć więcej, widzieć więcej, robić więcej, mieć lepsze serce, więcej uśmiechu, więcej ciepła, serdeczności. By Ci to dawać, by Cię tego uczyć, gdy będziesz rosła. Życzę sobie też byś była szczęśliwa. Dobra. Żebyś nie cierpiała. Żebyś spotykała dobrych ludzi na swojej drodze. Żebyś nigdy nie była samotna. Żebyś była mądra. 
Tak bardzo chciałabym być dobrą mamą dla Ciebie. Przyjaciółką. Podporą. 
Patrzę na Ciebie i chwilami wciąż nie mogę uwierzyć, że mam córeczkę. Że jestem taką wielką, ogromną szczęściarą i mam córeczkę! Nic lepszego nie mogło mi  się trafić! Ale i nic trudniejszego, myślę sobie. Bo wiem, że pewnie będą takie chwile, gdy się poranimy. Wspominam siebie. Swoje relacje z moją kochaną Mamą. Wiem, jakie bywałyśmy dla siebie niedobre. Wiem, że może być trudno, czasami. Ale też wiem, że damy radę! 
Siedzę i nucę piękną piosenkę Anny Marii Jopek:

Gdy mnie nie słyszysz, ja chcę ci przysiąc,
Że póki mogę, będę cichą tarczą twą.
A gdy dorośniesz, otworzę na oścież drzwi
I spróbuję cię uwolnić z moich rąk

A ty, mój synku, mój pojedynczy,
Ty nie przestaniesz nigdy zastanawiać mnie.
To, skąd przychodzisz i co nas łączy
I jaka moja rola w tym naprawdę jest?

Codziennie mnie zachwyca twoje maleńkie życie.
Na wielkie przyjdzie jeszcze czas.
Dziś jesteś mi światem, a twoje złote piegi to jego blask.
W pochmurną noc to moje konstelacje gwiazd.




2014/04/23

Migawki ze Świąt Wielkiej Nocy

Te Święta były dla nas wyjątkowo intensywne. Do dziś odczuwam zmęczenie. Wolę wolniej, ale w tym roku nie dało się inaczej. Szybko przeleciało. Było inaczej, niż zawsze. W drugi dzień Świąt wychrzciliśmy nasze maleństwo. Kilka migawek ze Świąt.











Marysia

2014/04/17

Zosiowa biblioteczka

Czytamy, czytamy, a książeczek wciąż przybywa! I nadal praktycznie wszystkie są od Mamy Chrzestnej :) Czytam Zosi i wierszyki, ostatnio robię to zazwyczaj tak, że zakładam pacynkę na rękę (Zosia upodobała sobie szczególnie żółtego ptaka) i dłuższe książki. Te dłuższe to chyba bardziej dla własnej przyjemności póki co. I z nadzieją, że rozbudzam w małej miłość do książek. Ostatnio był Janosh "Panama". Cudowne! Zabawne, mądre, pięknie wydane, przekazujące mądre wartości. Polecam! A przed Janoshem była klasyka "Pamiętnik Czarnego Noska" Janiny Porazińskiej. Dostałyśmy książkę od mojej mamy, gdy byłyśmy, zaraz po porodzie, w szpitalu. Takie opowieści z dawnych lat, miło się czyta, warto na pewno sięgać też po takie pozycje! Do oby tych książek będę nieustannie wracać i czytać je Zosi, gdy już będzie je mogła zrozumieć. Jestem ciekawa, którą bardziej polubi? Ostatni nabytek Małej to "Wiersze łaciate i jeden w kratę" napisane przez Agnieszkę Frączek. Zabawne teksty o... krowach, rzecz jasna :) ozdobione świetnymi ilustracjami Joli Richter- Magnuszewskiej. 


Marysia

2014/04/15

Migawki z weekendu

To był dobry weekend. Towarzyski. Zosię zawsze otaczało dużo ludzi, nasz dom jest domem otwartym. Jednak ona do tej pory bywała u Dziadków, u mojego Brata i u Prababci. W ten weekend wybraliśmy się w trójkę do znajomych. Było świetnie, Zosia była spokojna, zadowolona, roześmiana, znajomi zachwyceni :) było wspólne jedzenie, granie, spacerowanie.. dobry czas! Były też spacery rodzinne w pięknym Tyńcu. W niedzielę mikropodróż (lubię to określenie, według mnie nawet w okolicach domu można odbywać podróże, grunt to się przemieszczać i poznawać nowe miejsca, a nawet pod nosem znajdą się takie!) do Woli Radziszowskiej. Piękna wioska, ze ślicznym drewnianym kościółkiem, w którym był nasz Ślub i w której kiedyś marzy nam się zamieszkać (kawałek ziemi już jest :)). Nasza trójka plus ukochana Mama Chrzestna Zosi (Chrzciny już tuż tuż). I obiad testujący w Restauracji, w której będą Chrzciny. Fajne miejsce, skromne, domowe, masa dzieciaków, które mogą na miejscu same robić pizze. Dobry weekend. Intensywny, w doborowym towarzystwie- takie lubię najbardziej. Zosia miała długie drzemki w czasie spacerów, w Restauracji też była zadowolona, a w niedzielę wieczorem padła jak mucha ;) Moim zdaniem dziecko do małego trzeba zabierać wszędzie, rozbudzać w nim ciekawość świata już od jego pierwszych miesięcy :) 
Ach... i najważniejsze! W niedzielę, już w domku, gdy Tatuś zaczął się wygłupiać i rozśmieszać Zosię, Mała zaczęła długo i głośno się śmiać! To nie był pierwszy raz, ale po raz pierwszy tak długo i tak radośnie, i tak pełną buzią i pełnym głosem! Byłam oczarowana! 













Marysia


2014/04/10

O karmieniu piersią

Ja miałam łatwo. Zosia się urodziła, położna przyłożyła ją do mojej piersi, przyssała się i tak już zostało ;) Od samego początku nasza wspólna przygoda karmienia piersią, obyła się bez przeszkód. Pokarmu miałam wystarczającą ilość, ale nie miałam też nadmiaru, żadnego bólu piersi, nigdy nie były zbyt nabrzmiałe, mleko się nie przelewało. Zosia nie miała i nie ma kolek, ulewania. Naprawdę, mamy szczęście!
Mam zamiar karmić piersią do końca swojego urlopu macierzyńskiego- czyli przez cały okrągły rok. Zobaczmy, jak to się będzie układało, moja Mama pamięta, że ja odrzuciłam pierś, gdy miałam osiem miesięcy, może z moją córką będzie podobnie. Nie wiem. Równocześnie, gdy chcę gdzieś wyjść, odciągam mleko i Zosia chętnie pije z butelki. Nie zdarza się to często, ale gdy już tak jest, z tym też nie ma problemu i maleńka zjada moje mleko z butli. Zazwyczaj zostaje tak z Tatką, ale raz, w Walentynki, gdy my wyszliśmy we dwójkę, karmili ją Dziadkowie i też było dobrze. Nie czuję więc, by karmienie piersią ograniczało mnie w jakimkolwiek stopniu (zresztą nie widzę problemu w karmieniu w miejscach publicznych, uważam, że to zupełnie naturalne, zawsze można się przysłonić tetrą i każdy rozsądny człowiek nie będzie widział w tym nic gorszącego). Daje mi za to całą masę radości. Najfajniejsze są te momenty, gdy Zosia nagle odrywa się od piersi, zadziera główkę do góry i uśmiecha się do mnie szeroko. To taki szelmowski uśmieszek, potem znów je i tak potrafi kilka razy. Tak jakby sprawdzała, czy mama jest na miejscu :) czasami zaczyna też coś tam sobie gadać w takich momentach. 
Wiem, że ja mam wyjątkowo dobrze, bo nie miałyśmy żadnych problemów i wiem, że nie zawsze jest tak kolorowo, dlatego rozumiem, że czasami niektóre kobiety nie dają rady, nie karmią. Ale nie rozumiem, gdy ktoś mi mówi, że mu się nie chcę, że to go nudzi itp. a słyszałam takie argumenty. 
A przecież karmiąc naszego maluszka dajemy mu tak wiele!

1. Przede wszystkim wzmacniamy odporność naszego dziecka, nasze mleko zawiera różne przeciwciała, które pomagają walczyć z wirusami,
2. Hormony przekazywane z mlekiem dobrze wpływają na rozwój układu pokarmowego dziecka, obniżają ryzyko infekcji przewodu pokarmowego, dolnych dróg oddechowych,
3.  CIEKAWE- mleko mamy ma za każdym razem inny smak! W zależności od tego, co zje kobieta. Różne smaki stymulują rozwój mózgu dzidziusia, podobno dzieci, które jedzą mleko mamy są mądrzejsze :) znają też różne smaki, więc potem łatwiej i chętniej jedzą inne pokarmy. Mama karmiąca powinna tak naprawdę żywić się normalnie, jeżeli nie ma żadnych przeciwwskazań- więc "smakoszki" nie ucierpią :) (ja jestem takową i jem wszystko!)
4.  Ssanie piersi ma bardzo duży wpływ na prawidłowy rozwój zgryzu, co później przekłada się na to, że jest mniejsze ryzyko wad wymowy (WAŻNE! Czasami dziecko nie potrafi się przyssać i może to mieć związek ze zbyt krótkim wędzidełkiem, należy to skontrolować zaraz po urodzeniu, jeżeli mamy jakieś problemy z karmieniem! Lepiej szukać przyczyny i walczyć, a nie poddawać się i rezygnować na rzecz sztucznego pokarmu)!
5. MOMENT KARMIENIA jest NIEZWYKLE WAŻNY! Między mamą a dzieckiem tworzy się głęboka więź i bliskość, dzidziuś przytulony do piersi czuje się bezpiecznie i jest szczęśliwy!

A dla nas, kobiet, z karmienia piersią też płynie wiele, wiele korzyści:

1. Przyśpieszamy okres rekonwalescencji w okresie połogu,
2.Karmienie piersią może nam pozwolić szybciej wrócić do figury sprzed ciąży (oczywiście trzeba się też racjonalnie odżywiać). 
3. Karmienie piersią zmniejsza ryzyko zachorowania na raka piersi i jajników!!!
4. Przy karmieniu wydziela się okscytocyna, która wpływa dobrze na nasze samopoczucie, zresztą na samopoczucie dziecka też, bo ono dostaje ją w mleku! Oksytocyna wzmaga uczucie miłości, ufności, mama i dziecko czują się lepiej :)

Jak widać korzyści jest wiele i są naprawdę znaczące! Jak można, to karmić trzeba :)



Marysia

2014/04/08

Atopowe zapalenie skóry?

Jakiś czas temu zauważyłam, że Zosia ma dosyć mocno przesuszoną skórę, szczególnie na brzuszku. Przez jakiś czas miała też nieładną skórkę na buzi, miejscami tworzyła się taka "skorupka". Nie wyglądało to ładnie. Twarz zaczęłam jej smarować olejem monoi (jakiś czas temu zwariowałam na punkcie naturalnej pielęgnacji olejami i monoi zakupiłam w sumie głównie dla siebie). Wyczytałam, że takowy nadaje się świetnie dla niemowląt, spróbowałam więc. I to był strzał w dziesiątkę, buzia zrobiła się idealna. Zeszła "skorupka", cera jest gładziutka, mięciutka i zdrowa. Niestety zauważyłam, że co raz gorzej działo się z brzuszkiem. Dookoła suchej skóry zaczęły się pojawiać zaczerwienienia. Stwierdziłam, że muszę zabrać Zosię do lekarza. Pani doktor uznała, że wygląda jej to na atopowe zapalenie skóry. Zmartwiłam się, choć jak później poczytałam o tym co nie co i pooglądałam zdjęcia, stwierdziłam, że plamy u mojej córeczki, nie są jakieś duże. Zmieniliśmy co nie co sposób pielęgnacji jej ciałka. Do kąpieli zamiast płynu Nivea używamy teraz Emolium, a co drugi dzień kąpiemy Zosię w krochmalu. Ciało smaruję rano Emolium w kremie (najpier używałam oliwki Baby Dream), a wieczorem specjalną maścią apteczną. I widzę już dużą poprawę. W zasadzie skórka bardzo ładnie się goi. Myślę, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Być może plamki były wynikiem przegrzewania (chyba miałam tendencje do tego, by ubierać Zosię za ciepło). 
Polecam, tym którzy nie znają, spróbujcie używać oleju monoi, to kosmetyk w 100% naturalny i naprawdę wart stosowania. Dla bobasa i dla mamy :) 



Marysia

2014/04/02

Jak to dobrze...

mieć siostrę :) Moja młodsza siostra skończyła wczoraj dziewiętnaście lat! Nie do wiary! Pamiętam, jak się urodziła, a ja byłam o nią niesamowicie zazdrosna! A teraz tak się cieszę, że ją mam! Można z nią: pogadać, pójść na spacer, pooglądać to i owo, powygłupiać się, pograć w kości, pogotować, popiec pierniki na Boże Narodzenie, powymieniać się książkami, pomalować i wiele innych fajnych rzeczy można z nią robić :) a poza tym coś czuję, że to będzie ulubiona ciocia Zosieńki! Już widzę jak się do niej uśmiecha, a pierwszy długi głośny śmiech Małej usłyszałam, jak J. śpiewała jej przed lustrem "Ogórka"! Tak, tak, to kolejny powód, dla którego dobrze mieć siostrę- zawsze zajmie się Bąblem, a rodzice będą mogli wyjść na przykład do kina ;) całus dla Ciebie, siostro :) 



Marysia