2014/06/08

Z Zosią w miasto :)

Nie wyobrażam sobie, żeby moje spacery z Zosią ograniczać do tych po okolicach, gdzie mieszkamy. Choć można tu urządzać wspaniałe krótsze i dłuższe wyprawy i mamy tu mnóstwo zieleni, czasami po prostu tęskno mi do mojego Krakowa. Był taki czas, że bywałam w centrum codziennie. Studia, praca kelnerki. Wtedy to stało się coś dziwnego- mój ukochany Kraków przejadł mi się. Męczyły mnie tłumy ludzi, hałas, zamieszanie. Nadal tak mam. Nic się nie zmieniło, ale w mniejszych i rzadszych dawkach, jednak kocham to miasto. Teraz z Zosią odkrywamy je na nowo. Mam takie szczęście, że moja przyjaciółka mieszka bardzo blisko rynku. Mogę więc z Zosią odpocząć w jej mieszkaniu, przewinąć ją, nakarmić w spokoju. A potem ruszamy... w miasto :) odkrywam od nowa miejsca tak dobrze znane, jak choćby Wawel. Tam akurat nie byłam chyba.. od matury! Aż wstyd! Korzystam z roku wolnego i wędruję. I jest to wspaniałe dla mnie i myślę, że cenne dla Zosi. Mała uwielbia być w chuście a zazwyczaj tak ją zabieram. Raz zdarzyło mi się mieć też wózek. Zauważyłam, że lubi być na zewnątrz. Jestem też zwolennikiem zasady, która mówi, by od początku oswajać dziecko z różnymi miejscami. Wierzę, że od samego początku wpływam przez swoje postępowanie i to jak spędzam z Zosią czas, na to jaką będzie osobą. Mam nadzieję, że już teraz powoli rozbudzam w niej ciekawość świata i miłość do podróżowania i odkrywania całego bogactwa życia. Pięknie nam się razem podróżuje, to niesamowite jak wiele osób uśmiecha się na widok mamy z dzieckiem przytulonym w chuście. To takie miłe. 
Lubimy też zaglądać do kawiarni :) Szukam zawsze takich, które mają sofy, wersalki, siedziska, które pozwolą mi bezpiecznie położyć Zosię koło mnie. Byłyśmy już w jednym lokalu na Kazimierzu, ot knajpa, nie jakieś specjalne miejsce dla mamy z dzieckiem. Nawet się tam karmiłyśmy,a knajpa była pełna. Nikt nawet na nas nie zwrócił uwagi. Cała sztuka w tym, by zrobić to dyskretnie. A da się. Byłyśmy i w takim lokalu dla mam z dziećmi. Nie da się ukryć, że takie miejsca mają swoje zalety- największa dla mnie w tym momencie, to przewijak w ubikacji. 
Możemy z Zosią wszystko. A razem z  nią jest mi dużo lepiej i dużo piękniej. I nigdy nie poczułam się jakkolwiek ograniczona przez fakt posiadania malutkiego dziecka :)











Marysia

4 komentarze:

  1. Ale te dziewczyny nam rosną:) Czasami żałuję, że nie ma nas teraz w Krakowie, jest tyle miejsc do odkrycia na nowo..w trójkę:) Aczkolwiek tłumy i ścisk turystów w rynku też starałam się zawsze omijać. Akurat tę część miasta najbardziej lubię zimą i wczesną wiosną, przed sezonem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rosną rosną- jak na drożdżach :) wiesz, jak się spaceruje po mieście w tygodniu, w porze, gdy większość ludzi w pracy, to nie jest tak strasznie tłoczno :) ja lubię o każdej porze roku, najbardziej kocham Kazimierz. W tygodniu spacerujemy we dwie, a w weekendy też.. we trójkę :)

      Usuń
  2. O proszę - kto wie może kiedyś się przypadkiem spotkamy na takim spacerze :)

    OdpowiedzUsuń